poniedziałek, 14 marca 2011

MINISTER GRABARCZYK NIE WIE, ŻE NIE ZDĄŻY NA EURO!

Kilka tygodni temu pojawiły się problemy związane z budową autostrady mającej łączyć Podkarpacie ze światem. W związku z tym wystosowane zostało pismo do Ministra Infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Niestety, właśnie nadesłana odpowiedź potwierdziła, że mamy się czym martwić.
1/ Bezpośrednim impulsem pisma skierowanego do ministra był Newsweek który opublikował mapę z której wynika, iż odcinek autostrady od Rzeszowa do Korczowej nie byłby specjalnie intensywnie użytkowany. Tłumacząc to na język polityczny mogło to oznaczać wstęp do uzasadniania, by tego odcinka nie budować.
Pismo otrzymane od Ministra częściowo potwierdza te obawy. C. Grabarczyk napisał: „Uprzejmie informuję, iż budowa autostrady A4 na odcinku Rzeszów - Korczowa została ujęta w Programie Dróg Krajowych na lata 2011 - 2015 zatwierdzonym uchwałą Rady Ministrów w dniu 25 stycznia 2011 roku na priorytetowej liście zadań inwestycyjnych, których realizacja rozpocznie się do 2013 roku”. Jest to o tyle zaskakujące, iż dosłownie w tych dniach Gazeta Wyborcza w Rzeszowie powołując się z kolei na GDDKiA informowała, iż po pierwsze droga ta ma powstawać już obecnie, a nie zostanie rozpoczęta do 2013 roku, ale że powstały bardzo znaczne opóźnienia z powodu... żab. GW cytuje słowa rzeczniczki prasowej GDDKiA: „Odcinek Rzeszów - Jarosław to nasze oczko w głowie”.
Rozbieżność stanowiska ministra i regionalnego oddziału GDDKiA wygląda na medialną gratkę, więc można mieć nadzieje, że media to wyjaśnią. Nie będziemy więc zabierać chleba dziennikarzom. Jeżeli to będzie konieczne wystąpimy do GDDKiA także pismem senatorskim.
2/ Z pisma ministra wynika również, że także odcinek autostrady przylegający bezpośrednio do Rzeszowa będzie płatny mimo tego, że w tym biegu droga ta łączy przebieg z planowaną drogą północ - południe S19.
Ze stawek zaś które podano w piśmie wynika, że przejazd zwykłym samochodem osobowym przez podkarpacki odcinek autostrad będzie kosztował ponad 30 zł.
Inne pytanie dotyczyło tego, czy na podkarpackim odcinku autostrady nie będą powstawać korki na bramkach, tak jak obecnie często zdarza się to na odcinku Kraków - Katowice. Ministerstwo przyznało, że w Małopolsce istnieje stan „przekroczenia norm określonych w Umowie Koncesyjnej”. Zdaniem ministerstwa sprawę tak tam jak i u nas powinien załatwić elektroniczny system poboru opłat. W tej sprawie będą kierowane kolejne pismo do ministerstwa gdyż wydaje się wątpliwym, by załatwiło to sprawę właśnie w kluczowym miejscu - na odcinku bezpośrednio na północ od Rzeszowa, a więc po pierwsze w pobliżu największego miasta, a po drugie na odcinku, gdzie łączy się bieg autostrady i drogi S19.
3/ Kolejna kwestia dotyczyła tego, czy w zw. z planowaną budową autostrady nie dokonano celowego zdławienia ruchu na biegnącej równolegle drodze E40 by wymusić jeżdżenie płatną autostradą. Minister w zasadzie potwierdził tą opinię: „Resort infrastruktury podejmuje działania, których celem jest zabezpieczenie bezpłatnych dróg alternatywnych przed nadmiernym ruchem”. Trudno to nie postawić dwóch kwestii. Po pierwsze, na drodze równoległej ruch został zdławiony, a autostrady jeszcze nie ma. Wygląda na to, że jeszcze przez kilka lat może nie być. W tej sytuacji zdławienie ruchu oznacza de facto odcinanie Podkarpacia od kontaktu ze światem. Jest to trochę tak, jak stanąć komuś butem na tchawicy mówiąc, że później da mu się aparat tlenowy. Po drugie, ministerstwo jest od tego, żeby właśnie zapewnić możliwości komunikacyjne, a nie chronić drogi przed jeżdżeniem. Tu wychodzi na to, że ministerstwo działa przede wszystkim z myślą zapewnienie ruchu na autostradzie, by można pobierać opłaty. Konieczne będzie w tej sytuacji dokładniejsze zbadanie wydatków poniesionych na to, żeby zdławić ruch i utrudnić poruszanie się po istniejących już drogach. Z punktu widzenia mieszkańców Podkarpacia trudno to bowiem uznać za działanie korzystne.
Nie można zgodzić się na samą filozofię budowy infrastruktury, jaką proponuje ministerstwo. Wygląda na to, że budowa autostrady jest z punktu widzenia państwa przedsięwzięciem czysto komercyjnym. Gdyby tak to miało wyglądać, ingerencję państwa w tego typu przedsięwzięcia należałoby uznać za całkowicie zbyteczną. Sam pomysł, by państwo budowało drogi opiera się raczej na zupełnie innym założeniu - interwencja państwa jest potrzebna, by zapewnić odpowiedni rozwój gospodarczy a to wtórnie przełoży się i na wzrost przychodów budżetu państwa.
Można się zastanawiać, czy taka filozofia nie była realizowana w innych częściach kraju, nawet na wcześniejszym biegu naszej autostrady. Na odcinku śląskim, w rejonie o i tak wyższym rozwoju gospodarczym autostradę wybudowano dużo wcześniej i nie pobiera się za to opłat. Można więc powiedzieć, że autostrada przyczyniała się do wzrostu gospodarczego. Być może można nawet sprawę postawić w ten sposób, że skoro autostrada przyczyniła się przez lata do wzbogacenia regionu, to teraz zasobniejsza społeczność powinna zacząć płacić za jej używanie.
Zupełnie inaczej podchodzi się do autostrady na Podkarpaciu. My czekaliśmy bardzo długo na powstanie takiej infrastruktury, która w końcu umożliwi nam rozwój w odpowiednim tempie. Pomijając, że nagle okazało się, iż plany budowy znowu ulegają odroczeniu, to na dodatek wychodzi na to, iż do nas zostanie zastosowana zupełnie inną, czysto komercyjną filozofię: wybudujemy po to, żeby na was zarabiać. Nie - pozwolimy wam się najpierw dorobić - ale płaćcie od pierwszego dnia. Jest to głęboko niesprawiedliwe i nie można się na to zgodzić. Dlaczego bogatszy Śląsk ma być traktowany zupełnie inaczej, niż biedne Podkarpacie? Jeżeli już biedniejszy nie ma być faworyzowany, to niech przynajmniej dostanie równe szanse.
Sprawa budowy autostrady i szerzej wszelkie zagadnienia tworzenia infrastruktury powinny być przedmiotem wspólnej, ponadpartyjnej troski. Jako parlamentarzyści Podkarpacia powinniśmy wszyscy zdecydowanie występować w tych sprawach, rzecz jasna ze zrozumieniem różnych ról koalicji opozycji, ale bez używania tej problematyki do bezpośredniego zwalczania się w bieżącej grze politycznej. Taką prośbę przekazał ks. bp K. Górny. Zaangażowanie ks. bpa K. Górnego, właśnie jego troska o ponadpartyjną troskę o podstawowe sprawy dla regionu, było niezbędnym elementem sukcesu powstania uniwersytetu w Rzeszowie. Dobrze byłoby, gdyby udało się wsłuchać w głos autorytetu ks. bpa także w sprawie budowy autostrady.
W ostatnich dniach doszła do nas kolejna bardzo niedobra wiadomość, o załamaniu się procesu budowy odcinka autostrady Bochnia - Tarnów. Gdyby nie udało się tej sprawy uratować, sytuacja byłaby tragiczna. Być może zostałby wybudowany odcinek autostrady widmo od Tarnowa do Rzeszowa, ale gdy nie prowadzi on dalej na zachód i wschód, nie ma żadnego poważnego znaczenia, zwłaszcza dla rozwoju gospodarczego. W najbliższych dniach spotkam się z wykonawcą tego odcinka. Trzeba ze wszystkich sił próbować uratować to przedsięwzięcie. O wynikach tych rozmów poinformuję dziennikarzy jak również parlamentarzystów wszystkich ugrupowań licząc na to, że wspólnymi siłami zdołamy pomóc w zawarciu kompromisu między GDDKiA a wykonawcą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz